Pobierz artykuł w pdf
Marcin Lachowski
Zmarła 17 października 2012 roku prof. Małgorzata Kitowska-Łysiak była cenionym krytykiem i historykiem sztuki, uważnie obserwowała twórczość artystyczną, z trafnością formułowała wyważone sądy. Kierowała się sumiennością, dociekliwością i rzetelnością. Była humanistką w pełnym tego słowa znaczeniu, znawcą współczesnej i dawnej kultury, patrzącą na dzieła artystów z szacunkiem, wnikliwością i nadzwyczajnym wyczuciem formy. Była autentycznym autorytetem, jej staranne wypowiedzi zawsze wzbudzały szacunek, była też otwarta na inne poglądy i głosy. Jej przedwczesne odejście jest wielką stratą dla kultury i nauki polskiej.
Prof. Małgorzata Kitowska-Łysiak swoją pracę zawodową rozpoczęła jako muzealnik, związana w latach 1978–1982 z Muzeum Lubuskim w Gorzowie Wielkopolskim. Od 1981 roku na stałe była zatrudniona w Instytucie Historii Sztuki KUL. Najpierw jako asystentka prof. Jacka Woźniakowskiego, od 1990 roku jako adiunkt, a w 2004 roku jako profesor KUL powołała na tej uczelni Katedrę Historii Sztuki Współczesnej.
Dorobek naukowy prof. Małgorzaty Kitowskiej-Łysiak charakteryzuje się niezwykłą różnorodnością, wnikliwym opracowaniem wielu aspektów polskiej kultury XX wieku. Stale powracającą pasją naukową jej życia była twórczość Brunona Schulza. Była autorką 53 haseł w Słowniku wiedzy o Brunonie Schulzu (2003), edycji jego Szkiców krytycznych (2000), a także zbioru esejów pt. Schulzowskie marginalia (2007). Organizowała ponadto liczne konferencje poświęcone twórczości artysty z Drohobycza, w tym międzynarodowe: W ułamkach zwierciadła. W 110 rocznicę urodzin i 60. rocznicę śmierci Brunona Schulza oraz Białe plamy Schulzologii, z których materiały zostały opublikowane w monumentalnych zbiorach (odpowiednio 2003 i 2010). Współtworzyła także ideę cyklicznego Festiwalu Schulzowskiego w Drohobyczu. W ostatnich miesiącach z poświęceniem brała udział w pracach zespołu redakcyjnego przygotowującego wydanie Dzieł wszystkich Schulza.
W badaniach nad sztuką po 1945 roku szczególnie interesowała ją spuścizna pokolenia Arsenałowców oraz „nowa figuracja”. Opublikowała liczne, odkrywcze artykuły dotyczące twórczości Andrzeja Wróblewskiego, opracowała także obszerny zbiór tekstów Jacka Sempolińskiego (Władztwo i służba. Myśli o sztuce, 2001) oraz wybór tekstów krytycznych poświęconych grupie „Wprost” (Świat przedstawiony? O grupie „Wprost”, 2006). Szczególnie bliska była jej formacja tzw. kultury niezależnej lat 80., której poświęciła liczne szkice, eseje, artykuły. Interesowała ją sztuka religijna poszukująca nowych, odkrywczych formuł stylistycznych i ikonograficznych w coraz bardziej zdesakralizowanej rzeczywistości. Pisała o twórczości Antoniego Rząsy, Eugeniusza Muchy, Aldony Mickiewicz. Nie odrzucała także radykalnych przekształceń tradycyjnych motywów religijnych – sztuka Francisa Bacona była dla niej ważnym punktem odniesienia jako autentyczne świadectwo egzystencjalnego przeżycia. Była również inicjatorką badań nad twórczością grupy „Zamek”, których efekty stanowiły trzon redagowanej przez nią serii wydawniczej „Sztuka Nowa. Źródła i komentarze”. Przez wiele lat była współorganizatorką znaczących dla środowiska historyków sztuki seminariów metodologicznych odbywających się cyklicznie w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. W ostatnim okresie prof. Kitowska-Łysiak kierowała zespołem badawczym zajmującym się opracowaniem trzytomowej publikacji na temat krytyki artystycznej w Polsce w XX i XXI wieku. Zawsze służyła radą, konsultacją, wspierała, niezależnie od renomy i skali, spotkania i konferencje środowisk naukowych i artystycznych. Jej obecność na seminariach, panelach i środowiskowych spotkaniach gwarantowała żywą i ważną dyskusję, twórczo w swoich wypowiedziach przekształcała utrwalone wzory i perspektywy badawcze. Pomimo długoletniej choroby, często pośrednio, z dystansu, inspirowała i stymulowała ciekawe przedsięwzięcia naukowe i artystyczne – zawsze służyła radą, wszyscy mogli liczyć na jej pomoc.
W swoich pracach akcentowała rangę szczegółu, znaczenia drugiego planu, tła, szkicu, zdawałoby się nieznaczących detali, w których odnajdowała właściwy sens, zawarty w dziele mikrokosmos znaczeń. Drążyła marginalia, w których kryje się nieoczywistość, zawarta jest tajemnica. Jej teksty naukowe, krytyczne, eseje zawsze zyskiwały literacką formę charakteryzującą się prostotą ujęcia, precyzją opisu, ale jednocześnie w użytym języku zawarte było zmysłowe doświadczenie „świata przedstawionego”. Dla Pani Profesor sztuka zawsze odnosiła się do rzeczywistości, a ona nieustannie poszukiwała wzajemnego głębokiego związku między obrazem i światem. Pisała bowiem: „Jednak wiemy, że obraz istnieje w szczelinie między autorem i widzem. Obraz byłby więc »racją« – jedną z »racji«? – owego afirmowania rzeczywistości codziennej? Jeśli tak istotnie jest, myślenie o obrazie, podobnie jak mówienie i pisanie o nim, byłoby może próbą zatarcia owej szczeliny czy wręcz zasypania jej. Można również powiedzieć, że byłoby niby zasklepienie rany, korygowanie blizny”.
W równym stopniu indywidualnie i wnikliwie traktowała swoją pracę dydaktyczną z każdym studentem, pracowicie i pieczołowicie dokonując korekt licznych prac magisterskich i doktorskich powstających w jej katedrze. Każdy tekst w jej redakcji uzyskiwał klarowny, uporządkowany charakter, potrafiła nadać mu kształt, wydobyć trudno uchwytny, gubiący się w jeszcze niedojrzałych, niezdarnych sformułowaniach jej uczniów sens. Wkładała w to mnóstwo pracy i własnego doświadczenia. Dawała swoim uczniom poczucie bezpieczeństwa, obdarzała ich jednocześnie zaufaniem. Nieustannie wspierała w poszukiwaniach i naukowej aktywności. Biorąc udział w konferencjach, sesjach, zawsze potrafiła poprzeć i rozwinąć ich fragmentaryczne wypowiedzi. Była Mistrzynią, budowała niezwykłą więź opartą na wzajemnym szacunku.
Pani Profesor była także nieustannie zaangażowana, całkowicie bezinteresownie, w niesienie pomocy innym, często anonimowym osobom, artystom, ofiarom nieszczęśliwych wydarzeń, powodzianom. Była również miłośniczką roślin i zwierząt. Bezbłędnie rozpoznawał różne odmiany ziół, a koty, które zawsze były obecne w jej życiu, zyskiwały status pełnoprawnych członków rodziny. Ciekawiły ją rozmaite rzeczy, z otaczającego świata wybierała konkretne zdarzenia i szukała ich sensu, zawsze otwarta na odmienne sądy i punkty widzenia.
Przez długi czas swego życia była ciężko chora, znosiła swoje cierpienia w milczeniu, z heroizmem. Jej pracowitość, sumienność, prawość stanowiły niedościgły wzór – była prawdziwą duchową arystokratką.